Ile razy każde z nas słyszało już, że jeśli chcemy pomagać, najpierw musimy zadbać o siebie? ? Każdy z nas wie, że to ważne, ale czy coś z tym robi? 

Myślę, że łatwo przychodzi nam dawanie rad innym w tym temacie. Łatwo okazać komuś troskę i zrozumienie. Czasem bardzo trudno okazać to sobie. „Zanim pomożemy komuś w samolocie, najpierw musimy założyć swoją maskę tlenową”. Jest to rozsądne, przemyślane, w sumie oczywiste. I co z tego wynika?

  • „Będę jeszcze miała czas, żeby odpocząć”
  • „Przecież jeśli się nie zgodzę, nikt inny tego nie zrobi”
  • „Nie mogę tego odpuścić”
  • „Nie planowałam tego, ale dam radę”

Czasem wydaje się nam, że szlachetna osoba powinna być zawsze w gotowości – i to piękne, kiedy chcemy być w gotowości DLA KOGOŚ. Na ile jednak łatwo jest wtedy zapomnieć, że mamy granice? Że owszem, mamy zasoby, ale one się wyczerpują? Że nasze ciało może nie wierzyć naszej głowie, która twierdzi „jestem niezniszczalny/a”?

Potrafimy być wobec siebie najbardziej surowymi i wymagającymi sędziami. Kiedy chcemy być osobą, na którą można liczyć – podświadomie myślimy, że oznacza to, że będzie można na nas liczyć zawsze. Jeśli chcemy pomagać osobom w trudniejszych sytuacjach, podświadomie możemy myśleć, że nie ma prawa to nas przeciążać – bo przecież to oni cierpią, a nie my. A gdy ktoś nam mówi „może potrzebujesz przerwy, odpocznij”, odzywa się w nas niepokój: „przecież nie jestem słaby/a”, „beze mnie sobie nie poradzą” lub legendarne „co to w ogóle znaczy, odpocząć? Nie umiem nic nie robić!”.

Myśli na temat nas oraz naszych powinności mogą przychodzić do nas automatycznie, nawet jeśli nie są prawdziwe i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Kilka powyższych przykładów cytatów może być wspólne dla osób zaangażowanych w wolontariat w sposób, który z czasem może stać się obciążeniem. A przecież nie o to chodzi – praca wolontariacka, nawet jeśli wymagająca fizycznie lub psychicznie, może być dla nas źródłem pozytywnej energii, motywacji, poczucia spełnienia i samorealizacji wartego zmęczenia się. Jak znaleźć granicę między tym, a przemęczaniem? I jak dbać o siebie, by angażowanie się przynosiło satysfakcję i efekty, ale nie przekraczało naszych granic?

Poniżej kilka rzeczy, na które warto zwracać uwagę:

- Każdy ma swoją definicję określenia „dać z siebie wszystko” – nie porównuj się z innymi jeśli chodzi o to, kiedy możesz zrobić sobie przerwę albo ile jesteś w stanie obowiązków wziąć na siebie. Wolontariat to dla większości z nas pewien dodatkowy obszar – oprócz niego wiele potrafi się u nas dziać, i każdy ma inne możliwości – zarówno wynikające z naszych osobowości, jak i stanu zdrowia, systemu wartości czy okoliczności, w których się znalazł. Czujesz, że dajesz z siebie wszystko? Zatem pewnie tak jest!

- Odpoczynek to nie to samo, co padanie ze zmęczenia – musimy pozwalać sobie na przerwę, spokój i odpoczynek w TRAKCIE naszych działań. Moment zupełnego opadnięcia z sił, to moment wyczerpania organizmu, w którym nie odpoczywa z wyboru, ale zwalnia z przymusu – a to bardzo obciążające. Odpoczynek możemy postrzegać jako inwestycję w to, by dłużej funkcjonować w pełni sił i w zdrowy dla naszego ciała sposób

 - Proś o pomoc – skoro umiesz i chcesz ją dawać, pamiętaj, że to ma prawo działać w obie strony. Oraz że naprawdę wiele osób jest otwartych na to, by tej pomocy udzielać. Czasem to może być współpracownik, przyjaciel. Może ktoś z rodziny. A może to moment, by udać się do specjalisty? Nie musisz być sam/a!

- Pamiętasz, ja ta jedna osoba, która miała wszystko pod kontrolą, nagle się rozchorowała, i musieliście poradzić sobie bez niej? Pamiętasz, kiedy ta niezastąpiona osoba wymagała zastąpienia, i jakoś się to udało? Są rzeczy, które mogą wydarzyć się bez nas, jeśli musimy odpuścić. Mimo presji, mimo ogromnych chęci, mimo wielkich oczekiwań (innych, ale też swoich) – czasem może wydarzyć się coś, co nas zablokuje. Ciężko przyjąć wtedy fakt, że w momencie, kiedy jesteśmy zmuszeni do zrezygnowania z czegoś (np. z powodu osobistego kryzysu lub choroby), to nie jest nasza wina. Potrafią gnieść nas wyrzuty sumienia lub przekonanie, że opuszczamy innych w ważnym momencie. Przez to też często się przekraczamy – i mimo złego samopoczucia, braku sił lub zasobów, by coś dobrze zrealizować, brniemy w przekonaniu, że musimy tam być. Nie musimy. Tak samo jak powiedzielibyśmy najlepszej przyjaciółce, że skoro nie da rady, to poradzimy sobie bez niej.

 

Trudno znajdować równowagę w dzisiejszych czasach, które tyle od nas wymagają i wszystko dookoła pędzi w zawrotnym tempie. Opisane powyżej wskazówki mogą być dla nas trudne do przyswojenia -  nawet jeśli je znamy, niekoniecznie stosujemy. Warto się ich uczyć, i rozpoznawać opisane sytuacje w swoich osobistych przykładach. Piszę o tym z praktyki – też wciąż się ich uczę.

Cieszę się, że jeśli tego potrzebowałeś/łaś, to zatrzymałeś/łas się na tym wpisie. Zatrzymujmy się, kiedy czujemy taką potrzebę – dopiero wtedy będziemy w stanie faktycznie iść do przodu

 

Autorka: Michalina Voss

 

------

Artykuł został przygotowany w ramach projektu „MOC wolontariatu w CREO 2023-2026”, sfinansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków „Korpusu Solidarności – Programu Wspierania i Rozwoju Wolontariatu Systematycznego na lata 2018-2030”

 
logo komitet do spraw użytku publicznego, NiW