Pojechaliśmy z pierniczkami i życzeniami do jednego z poznańskich domów pomocy społecznej. Taki był główny cel Słodkiej Fabryki dobra. I choć za moment marzec, to wciąż z radością wspominam tę piękną, grudniową sobotę.
Nasze myśli kierują się już powoli ku wiośnie i Wielkanocy. Nic dziwnego, wszak dni stają się coraz dłuższe, a w powietrzu czuć już, że naturę czeka odrodzenie. Zaraz będzie pięknie, zielono i słonecznie. W takiej atmosferze, siedząc w domu na zwolnieniu po niedawnym zabiegu, wracam myślami do kilku dni z listopada i grudnia. I choć nie lubię zimnej, mrocznej części roku – to te kilka dni były naprawdę wspaniałym czasem.
Wolontariat na słodko
To wtedy realizowaliśmy nasz wolontariacki, świąteczny grant – czyli Słodką Fabrykę Dobra. Nieodłącznie z grudniem i czasem okołoświątecznym kojarzą mi się pierniczki. Zawsze uwielbiałem je piec i dekorować. Dlatego od razu wiedziałem, że to wokół nich skupiony powinien być nasz grant wolontariacki. Tak też się stało – a pierniczków zrobiliśmy mnóstwo. Najpierw – służyły wzajemnej integracji. Bo w ramach Słodkiej Fabryki Dobra członkowie Drużyny CREO najpierw zrobili ciasto na pierniki i upiekli słodkie ciastka. Było wałkowanie ciasta, wykrawanie kolejnych kształtów (w tym pierniczków specjalnych – układających się w litery CREO) i pieczenie kolejnych blach pierników. Z zegarkiem w ręku – żeby przypadkiem nic się nie przypaliło. Gotowe pierniki przynieśliśmy do siedziby CREO – tam w ruch poszedł lukier, polewy czekoladowe, kolorowe posypki, pisaki spożywcze i inne artykuły dekoracyjne. „Nagie” pierniki nabrały dzięki nam wyrazu – bawiliśmy się przednio przy ich dekorowaniu. Tak, wszystkie etapy robienia ciastek miały walor integracyjny – była to okazja do tego, by Drużyna CREO mogła pobyć razem ze sobą. Były rozmowy, dużo śmiechu i radości. I było bardzo smacznie – zrobionymi przez nas piernikami częstowani byli potem goście odwiedzający przedświątecznie CREO. Ciastka trafiły też na wspólny stół podczas obchodów Dnia Wolontariusza. To słodka odmiana wolontariatu!



Spotkanie pełne wzruszeń
Ale były i inne pierniki… Wprawdzie kupne, ale z dobrej cukierni (wymogi sanitarne). Pierniki przynoszące uśmiech na twarzach wielu ludzi (w tym i naszych). Bo w Słodkiej Fabryce Dobra chcieliśmy przede wszystkim podzielić się świąteczną atmosferą z pensjonariuszami jednego z poznańskich domów pomocy społecznej. Kupiliśmy kilka kilogramów pięknie udekorowanych pierniczków. Każdy z nich – podczas spotkania integracyjnego – opakowaliśmy w bożonarodzeniową serwetkę i przewiązaliśmy kolorową kokardką. Kupiliśmy też kilkanaście gwiazd betlejemskich. Z kwiatami i ciastkami ruszyliśmy do domu pomocy społecznej. I z czapką Mikołaja – lub Gwiazdora, bo przecież jesteśmy w Poznaniu! To było niesamowite spotkanie…
Najpierw odwiedziliśmy mieszkańców w ich pokojach – wręczając każdej i każdemu pakunek z piernikiem. Ile przy tym usłyszeliśmy pięknych i ciepłych słów. Mieszkańcy domu pomocy społecznej bardzo nam dziękowali za to, że jesteśmy, że o nich pamiętamy, że daliśmy im ten drobiazg. No właśnie, przecież my nie zrobiliśmy nic wielkiego! Tymczasem ich wdzięczność była tak ogromna… W takich chwilach człowiek rozumie, po co żyje. I po co jest wolontariat – a jest po to, by dowiedzieć się czegoś o sobie – robiąc coś dla innych. Bo spotkanie z pensjonariuszami domu pomocy społecznej było największym prezentem właśnie dla nas. Zobaczyć tyle uśmiechniętych twarzy, tyle łez, momentów wzruszenia – z powodu drobnego gestu – o tym nie zapomnimy na długo. A przecież po przejściu przez cały dom było jeszcze spotkanie w świetlicy – kilkudziesięciu mieszkańców przy wspólnym stole. Dostali od nas pierniczki i kartki z życzeniami (właśnie, bo w „pakiecie” dla każdego była też kartka – wspólnie je wypisywaliśmy!) i też bardzo nam dziękowali. I okazało się, że jeden z panów tego dnia miał akurat urodziny (już nie pamiętam które – chyba 90). Nie mogło się więc obyć bez gromkiego „Sto lat”, które zaśpiewaliśmy razem z jego koleżankami i kolegami z domu pomocy społecznej. I nieważne, że nie każdy z nas ma zdolności muzyczne (a piszący te słowa to już na pewno ich nie ma) – solenizant był bardzo wzruszony tą niespodzianką. Dostał też od nas gwiazdę betlejemską – by ozdobić nią swój pokój (resztę kwiatów umieściliśmy w częściach wspólnych domu pomocy społecznej).
W „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa przy okazji Bożego Narodzenia dzieje się „cud” – dobro. Nasza wizyta w domu pomocy społecznej to nasza własna opowieść wigilijna. O cudzie spotkania z ludźmi, którzy swoim wzrokiem, uśmiechem, słowem pokazują, jak piękne jest życie. To nam pokazali. Kto wie, kiedy znów Słodka Fabryka Dobra postanowi coś upiec…
Autor: Hubert Piechocki
—————————
Artykuł został przygotowany w ramach projektu „MOC wolontariatu w CREO 2023-2026”, sfinansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków „Korpusu Solidarności – Programu Wspierania i Rozwoju Wolontariatu Systematycznego na lata 2018-2030”

